Był to maj 2014...szukałem Volvo, Mercedesa, Saaba, Fiata....nawet Pegueota, Citroena i Renault. Wybór padł jednak na 166. Dlaczego? Bo ze wszystkich obserwowanych
EGZEMPLARZY, była w najlepszym stanie technicznym. I można powoływać się na stereotypy, ale nie da się polemizować z tym, że akurat wtedy, w maju 2014, to właśnie ten samochód, którym jeżdżę po dziś dzień wymagał najmniejszego wkładu finansowego.

Dwa lata rozglądałem się za następcą dla swojej 164. Pod uwagę brałem
Saaby 9-5, Volvo S/V70, 850, S60, C70, Lancie Kappy, BMW E34, E38, E39,
francuskie limuzyny, Mercedesy głownie dwu i czterodrzwiowe C i E
klasy. Skąd taki rozstrzał ? Nie miałem parcia by to było dwudrzwiowe
coupe czy limuzyna, auto miało być w miarę dobrym stanie, nie wymagające
inwestycji w wysokości PKB małego księstwa, ale miało mieć silnik
benzynowy od 180KM w górę bez określania pojemności skokowej. W
powyższej liście zapewne co poniektórzy zauważyli…, że w ogóle nie ma
Alf, i nie jest to niedopatrzenie z mojej strony bo faktycznie Alf na
poważnie nie brałem pod uwagę, oczywiście gdy zobaczyłem, jakąś stojącą
na sprzedaż, od razu była przeze mnie oglądana, ale jakość dostępnych na
rynku modeli była delikatnie mówiąc ujowa.
Sytuacja zmieniła się w pewien czwartkowy dzień, w pracy akurat był to
jeden z tych dni kiedy absolutnie nic się nie działo. Przeglądając
allegro z czystej ciekawości spojrzałem na 166. Pośród wielu ogłoszeń
moją uwagę przykuło to wyglądające zupełnie przeciętnie, z mojego
miasta, ze zdjęciami nie rzeźbionymi w photoshopie, podczas gdy wokoło
tyle plakowanych błyszczących aut z Gniezna… i okolic.
Oglądam zdjęcia… co widzę? Srebrną 166 FL, jasna skóra wewnątrz, 2.5 V6
pod maską i … strasznie obrzydliwe felgi. Cóż … srebrny to dla mnie nie
kolor, ale to auto używane z którejś tam ręki, więc nie będę sie
zachowywał jak rozwydrzona rozpieszczona panienka w odzieżowym tylko
zadzwonie i pojadę sprawdzić czy owy wóz jest czegoś wart. Potem poszło z
górki…w czwartek wieczorem jazda testowa, w piątek rano przegląd, potem
kupno, urzędowe sprawy i tak o to w piątek o 17 byłem właścicielem
F-Lki.
Przy przeglądzie będąc w kanale od razu szukałem ognisk rudej, których
na podwoziu nie uświadczyłem, puszka tłumika końcowego tradycyjnie
zeżarta, dodatkowo wyszło, że między skrzynią a silnikiem narzygane
troche oleju- ale sam uszczelniacz w porównaniu z tym co widziałem w
innych autach przez 2 lata to jest pierdoła, nawet biorąc pod uwagę to,
że trzeba zrzucić skrzynię i troche z tym uszczelniaczem powalczyć.
Felgi? Przy wymianie opon wyszło, że nie są pokrzywione, swoją rolę
spełniają, więc nie będę wydziwiać. Zostały, mimo, że dalej mi się nie
podobają bo do tej limuzyny pasują jak białe adidasy do czarnego
drogiego garnituru. Po roku, może dwóch latach je zmieniłem na oryginalne.
Ogólnie samochód nie zarżnięty, mimo, że ja jestem 4 właścicielem.
Na karoserii tu ryska, tam jakieś malowanie sprayem ( i to cały zderzak
bo na lakierze jakieś plamy wychodzą i ogólnie klar pęką), ale pod
skorupą nie ma zdeformowanych części, na silniku jeszcze fabryczne
opaski zaciskowe znaczone farbą, ważny TUV, rozrząd robiony 2 lata
temu(stan 2014) 10tys km wcześniej. Na liczniku 171 tyś, ile w
rzeczywistości to nie zamierzam się ścierać, przy robieniu TUV w lipcu
2012 widać 161 tyś km. W paranoje nie ma co popadać, owy przebieg JA
uznaję za wiarygodny, na podstawie kwitów i tego co fizycznie widzę.
Dziś gdy piszę te wypociny Alfa ma 199 tyś więc można już co nieco o
eksploatacji powiedzieć.Wymieniałem piastę z tyłu (zerwany gwint na jednej śrubie), przegub zewnętrzny lewy, były też problemy z ICS ( ktoś kiedyś grzebał w wiązce i ta wtyczka co jej nie da się rozpiąć, gdy tego chcemy była luźna), a po za tym same kwestie eksploatacyjne, czyli paski i żarówki.
Słowo o 164
Od razu piszę, że teraz będzie to porównanie egzemplarzy, a nie modeli.
Żeby być uczciwym wobec Was od razu przypomnę jak wygladała eksploatacja
164. Kupiona w 2008 roku przy przebiegu totalnie nie do ustalenia, bo
już wtedy prędkościomierz działał okazyjnie i kiedy miał na to ochotę.
Mimo, że po jednym właścicielu co Ralf miał na imię i pochodził z
Bawarii auto było przetarte z obu stron- z prawej strony na drzwiach od
bramy garażowej, z lewej cholera wie od czego, prawdopodobnie
parkingówka. Zrobiłem to co dało się zrobić, niestety tylne lewe nadkole dalej jest pofałdowane, alternatywą jest wstawienie ćwiary, ale ja takich rzeczy nie praktykuje, wolę aby auto było w miarę oryginalne bez wstawek, to nie kontener morski, to wozi ludzi. Przy autach nie byłem i nie jestem pedantyczny, nie lubię samochodów
w stanie muzealnym bo zwyczajnie źle mi się takimi jeździ. Przez lata i
tak odgniotków i innych rys doszło, bo w Polsce mamy takie uszanowanie
cudzej własności jakie mamy i można co najwyżej zmienić kraj jak się
komuś to nie podoba. Tyle o karoserii, lakier ogólnie nie jest
zniszczony i jak na nigdy nie malowane auto z 1994 roku jest naprawdę w
niezłym stanie. Do auta podobnie jak do 166 dostałem komplet dokumentów w
tym oryginalną instrukcję.
Mechanika? Jak kupiłem było mega zapuszczone. Ciśnienie oleju na zimnym
wynosiło 0,5 bara, wymiana spowodowała wzrost do 5 barów, ale już po
miesiącu w zbiorniku wyrównawczym zrobiło się ciemno- mianowicie dostał
się do niego olej. Co ciekawe ubytek był minimalny, a płyn chłodniczy
częściej uzupełniany niż oliwa. Na korku olejowym nie robił się majonez,
olej czyściutki i ogólnie ta usterka mimo, że ewidentnie wskazywała
uszczelkę pod którąś głowicą wcale nie była tak jednoznaczna jak to
zwykle bywa. Jeździłem tak 4 lata, wymieniałem olej co roku(przy
spuszczaniu stary nie nosił znamion zmieszania z borygo) i dopiero gdy
kompresja dostawała się w układ chłodzenia, to był znak, że trzeba w
końcu znaleźć jakiś warsztat który podejmie się 12 zaworówki.
Stwierdzicie „a dlaczego nie zrobiłeś tego od razu?” Odpowiadam: bo
generalnie nie było takiej potrzeby.

W kabinie zaś odbywał się sajgon. Nie wiem co robił poprzednik, ale
połamana konsola środkowa, panel od sterowania dachem i oświetleniem
oraz ugryziona dźwignia zmiany biegów świadczyły o jakimś wrodzonym ADHD
pierwszego właściciela. Na dziś wszystkie te rzeczy zostały
wymienione, ale jak to w starym 20 letnim aucie odzywają się też inne
przypadłości, choć wszystkie one są związane z niedbalstem i
niechlujstwem warsztatu który robił uszczelki pod głowicą. W maju
wydmuchało uszczelkę pod kolektorem wydechowym, z powodu „luźnej śruby”
czekałem na nie tydzień czasu i wtedy zapaliła się w mojej głowie
czerwona żarówa, bo daily-car to to nie może być, trzeba będzie gdzieś
pojechać, ale nie pojadę bo klocków hamulcowych tydzień na ebayu w
Niemczech będę szukał, albo innego dziadostwa podstawowej eksploatacji.
To też spowodowało zagęszczenie moich ruchów w szukaniu samochodu.
Oba auta w bezpośrednim zestawieniu
Przed ową Superką miałem przedliftową 164, która nie dość, że lżejsza to
miała 3.0 12 v mocy 185KM (klasyczny zapłon i hydrauliczny napinacz) i
zaprawdę powiadam Wam jazda tamtą Alfą dawała mi dużo więcej fun’u niż
czynią to zautoamtyzowana Superka i 166 razem wzięte. Tam naprawdę było
czuć mocny „dół” dwunastki, natychmiastową reakcję na otwartą
przepustnicę(tego nie ma nawet w 166 na włączonym STR) do tego klasyczna
ręczna piątka i dźwięk. Do dzis chętnie pamięcią wracam do tamtych dni
mimo, że owa stara przedliftówka w kolorze bordowym skończyła w
efektownej eksplozji mechanizmu różnicowego. Tutaj znów nie popisał się
warsztat bo siadła poducha pod podporą półosi, która miała przyjść z
Włoch… cóż, na telefon czekam do dzisiaj. Mimo tak przykrego końca i tak
kupiłem następną Alfę co w znajomych powodowało rekacje od ataku
śmiechu do zaskoczenia.

164 Super ma 3.0 12v o mocy 180KM(zapłon bezstykowy, mechaniczny
napinacz rozrządu) i 4 biegowa prosta automatyczna skrzynia biegów
ZF4HP18. Już na początku było czuć, że zabija ona charakter 3 litrowego
Busso, bo werwa i spontaniczność tego silnika pożerane były przez pompy i
konwertery. Do tego 1,5 tony masy i w sumie… to spowodowało, że
zacząłem ten samochód traktować jak typowy dupowóz z fajnym silnikiem.
Część charakteru to on dopiero ukazywał gdy auto było w ruchu, bo ze
startu zatrzymanego dupy nie zrywa. BA! Podejrzewam, że Octavia I na
dobrym virusie 1.9TDI spokojnie wciągneła by tą Alfę nosem, ale w ruchu…
cóż. Pedał gazu steruje skrzynią, wciśnięty bardzo lekko powoduje, że
auto leniwie się rozpędza, wciśnięty głębiej redukuje o bieg w dół(przy
starcie zmienia bieg przy wyższych obrotach), a wciśnięty do końca
zrzuca ze skrzyni 2 biegi i wtedy zaczyna się zabawa. W trasie jesteśmy
ograniczeni tylko do naciskania gazu i hamulca, więc jazda w miękkich
wygodnych fotelach może być naprawdę relaksująca, i faktycznie, po 5
godzinach jazdy w 166 nie czułem się tak dobrze jak w 164, mimo, że to
166 jest w środku cichsza, ale komfort siedzenia w fotelach Momo jest
dużo niższy niż to było na STOCKowych fotelach ze 164.

W Alfe 166 jest silnik 2.5 V6 24v CF3, czyli wykastrowany ekologią
agregat o mocy 188KM, jako, że mam porównanie z 2.5 192 KM…..powiem
tak…te 4KM i dyskusja o nich mija się z celem bo liczą się wrażenia z
drogi, a nie z tabelek i nie powiedziałbym, żeby mi jakoś strasznie tych
owych 4 koni brakowało(poza tym tabelkowa moc po latach eksploatacji to
czysta abstrakcja, więc nie ma nawet o czym dyskutować). Ogólnie jest
tak, na wyłączonym STR, czyli takie ustrojstwo do sterowania
elektroniczną przepustnicą, 166 rozpędza się równie leniwie co 164 w
automacie, ale ma to swoje dobre cechy, bo gdy silnik jest zimny możemy w
ten sposób spokojnie sobie jechać i czekać, aż się auto zagrzeje. Gdy
na termometrze widzę 90 stopni, włączam STR i wtedy zaczynam sobie
przypominać przedliftową 164, ale to nie jest dokładnie to samo. 12
zaworówka była żywa z „dołu”, a nie znosiła obrotów powyżej 5,5k. Więc
od na „dzień dobry” czulismy się tak, jak czuje się przy 24v od momentu
gdy wskazówka obortomierza przekracza cyfrę „4″. Przy czym, tutaj
pierwsza czerwona kreska na obrotomierzu jest przy „7″, a w 12v moc
maksymalna to 5800.
Teraz zaznaczam porównuje przedliftową 164 do 166 bo w obu były ręczne
skrzynie, w każdym bądź razie 164 dzięki niższej masie, podobnej mocy,
wyższym momencie obrotowym, pięciu biegach i zdecydowanie
średnioobrotowym silniku była dużo elastyczniejsza od 166.
Zestopniowanie biegów to następny wrażliwy temat, nie będę blefował, że
pamiętam jak było w 164, bo przedliftówkę w ogóle miałem w 2007 roku,
ale w 166 2.5V6 jazda na maksymalnie wysokim biegu przy minimalnej
prędkości to jest kuźwa mordęga. Nie znosi zamulania, żeby buda 166, z
tym agregatem sensownie jeździła, trzeba ją trzymać na niskich biegach.
Na mieście rzadko kiedy dochodze do 4 biegu, a 5ke to nawet nie pamiętam
czy w ogóle załączałem, a nawet jesli to nie ma się czym chwalić, bo
ten bieg to ma uzasadnienie przy wyższych prędkościach niż te legalne w
terenie zabudowanym. W trasie…cóż…przez te 20 tyś km jakie zrobiłem od
maja sporo jeździłem autostradami (tak! w Polsce) i przy 140 km/h na
obrotomierzu mamy 4000 obr… cóż… nie spodziewajcie się niskiego
spalania. Rekordem na najniższe było 8,8 litra i to po litrażowaniu
czyli od zalania do pełna do zalania do pełna i policzeniu na kartce, bo
komputerowi nie wierzyłem i nie wierzę. Fakt, że to była jazda w
kolumnach, przy dużym natężeniu, ale o dziwo jak na Polskie warunki,
udało się jechać bardzo płynnie, a do tego w Poznianiu i Wrocławiu
trafiłem na przelot, a nie stanie w korkach, dziwne co? W każdej innej
sytuacji w cyklu mieszanym te 12 litrów to liczcie w ciemno, a miasto
też zlitrażowałem i wyszło od 17 w górę, ale nie więcej niż 20. W 164
przedliftowej miałem w ogóle LPG i spalanie wyglądało bardzo podobnie, a
w Superce jako, że automat to wychodziło nawet i 25 na mieście i 12-13 w
trasie. Zaraz Ci co mnie znają, będą zdziwieni ” to musi być
fake….fiergloo liczy spalanie” no kuźwa czasem trzeba, żeby nie pójść z
torbami.

Automat do ekonomicznych nie należy, wg producenta co 40 tys km zmiana
oleju w skrzyni, którego nie zmieniacie w całości tylko te 5 litrów co
spłynie do michy. Ale …. automat oszczędza silnik, nie jest przeciągany
na obrotach, zmiana biegów odbywa się płynnie więc i zawieszenie całego
układu napędowego tak po piździe nie dostaje, dlatego w Superce nie było
i nie ma konieczności zmiany poduch pod silnikiem i tej górnej łapy co
jest na śrubie rzymskiej. Dlatego co kto lubi, ja kupna automatycznej
Superki nie żałuję.
Komfort, czyli wyposażenie i nie tylko
Miało być porównanie „zielonej” do „srebrnej”, ale do kotła dorzucam
„bordową”. Przedliftówka miała solidną tapicerkę welurową, jednostrefową
klimę automatyczną, elektryczne szyby, lusterka, ogrzewanie tylnej
szyby, co działało na CAŁEJ powierzchni (taaa! pierd****!-powiedzą
niektórzy), szyberdach elektryczny oraz elektryczna regulacja siedzeń z
poduszką lędźwiową i co ciekawe wszystko to działało, a jak nawet
przestawało to szybko wiedziałem, gdzie grzebać, żeby znowu zaczeło(już
nie mówie o tym jak kiedyś pod marketem do życia przywracałem wentylator
chłodnicy). Z zewnątrz na niebiesko przydymione szyby, przeciwmgłówki,
no i jako że dysponuję fakturą zakupu z salonu przed dzwonem (bo to był
dzwoniony i to grubo samochód) były też spryskiwacze reflektorów.

W Superce…już manualne siedziska, ale skórzane i ogrzewane. Po za tym
też jednostrefowa automatyczna klima, el szyby, lusterka, składanie
lusterek, szyberdach również na prąd, fotochromatyczne lusterko wsteczne
(którego mi strasznie brakuje w 166 i przymierzam się do adaptacji). Z
zewnątrz….cóż….no Superka, czyli przeciwmgłówki, spryskiwacze
reflektorów i chyba tyle.
Z tej całej trójki 166 wydaje się być golasem…naprawdę! Bo w sumie też
ma jednostrefowy automat, el składane lusterka, do tego prąd na szybach ,
ale nie ma szyberdachu. El sterowanie fotelami z jasnej siwej skóry
oraz ich podgrzewanie i w sumie to….wszystko. Wiadomo, że zamówić można
było do 166 dodatków wiele, ale jak wyżej wspomniałem jest to porównanie
egzemplarzy, a nie modeli.

Jeśli chodzi o jazdę… wielogodzinną jazdę, bo do tego są stworzone auta
tego kalibru to najwygodniej jeździ się Superką- w niej i po niej byłem i
jestem najmniej zmęczony. W przedliftówce również można było jeździć
kilka godzin i nie czuć dyskomfortu, podczas gdy w 166 już po 3-4
godzinie bolał mnie tyłek. No dobra, ktoś powie, że to taki naturalny
przypominacz o przerwie, ale ja przerwy i tak robie co 4,5-5 godzin
jazdy i po 164 za bardzo nie było od czego odpocząć, a po 166 już
musiałem się przejść na krótki parkingowy spacer… ktoś stwierzdzi, że ma
inaczej, ale tego typu porównania zawsze są subiektywne, po za tym widać, że mój tyłek i plecy wolą 164 i szybko
się od tego auta nie odzwyczają.
Temat bagażnika
Nie będę tutaj się rozwodził, że czy tu, czy tam jest tyle, albo tyle
litrów. Ci co mnie kojarzą ze zlotów wiedzą jaką klamociarnie mam w
bagażniku i ogólnie w żadnym z tych aut nie miałem problemów, żeby
dorzucić 2 torbry podróżne. Czy wam by to starczyło to ja nie wiem,
dzieci nie mam więc czy zmieścilibyście wózek to jaam nie powiem, ale
skoro mieści się wielka waliza z narzędziami i skrzynka, a i tak jest
sporo miejsca to chyba tragedii nie ma, mimo tego, że jak otworzycie
klape to z lewej strony umieszczony jest akumulator. Przy czym
zagospodarowanie przestrzeni w 166 podoba mi się najbardziej, bo są
uchwyty na spandory i kieszeń gdzie można wrzucić lewarek. Tylna kanapa
składana nie jest, bo to przecież limuzyna, a nie kompakt, ale wszystkie
te auta miały otwór na narty. Można mieć zastrzeżenie do wielkości
otworu bagażnika w 166, bo jest on faktycznie mały jak na gabaryty auta,
w 164 otwór zaś jest dużo większy, ale znowu próg bagażnika dość
wysoko. Co by nie było nie jest to samochód użytkowy więc nie nazwałbym
powyższych cech wadami, tylko wręcz trzeciorzędnymi drobnostkami.
Wykończenie

Powoli zbliżam się do tematu globalnego jakim są modele 164 i 166.
Ogólnie w 164 widać, pasję i zacięcie starej Alfa Romeo na kasie Fiata,
podczas gdy przy 166 widać i zacięcie do oszczędzania i kasę Fiata.
Spójrzcie na Superkę… listwy nie są tutaj plastikowe, to jest metal.
Dlatego też ich cena jest jaka jest, pod listwami zaś, końce drzwi nie
są z metalu…to jest plastik. Tak, to jest plastik, choć tego nie widać,
bo mimo upływu lat lakier specjalnie się nie wyróżnia w tym miejscu. Po
za tym wszystkie plastikowe elementy wnętrza fabrycznie były
zabezpieczone filcem, aby tworzyło nie tarło o tworzywo. W Superce póki
sam nie zabrałem się do demontażu tego i owego było naprawdę cicho, w
przedliftówce w ogóle nie wiedziałem co to znaczy trzeszczenie plastiku.
W 166 z racji wieku jest cicho, choć jak dowali mrozem w nocy to
świerszczy na niektórych wybojach. Po za tym jest to auto poprawne jak
na te czasy- czyli plastikowy chrom, plastik na reflektorach i plastik
fantastic… Odstające wloty powietrza na boczną szybę, jakaś taka
przeciętne klamka wewnętrzna, choć nie ulega wątpliwości, że 166
wygląda jak dzieło sztuki, a 164 jest atrakcyjna jedynie dla koneserów.
Miejsce za kierownicą
Jak sam kiedyś napisałem, gdy jeszcze siedziałem na interii- w Alfie
Romeo wszystko jest dla kierowcy, reszta to konieczny dodatek. W Alfach
164 deska rozdzielcza jest bogata jeśli chodzi o zegary, oprócz
paliwomierza i temp. cieczy chłodzącej są również voltomierz i wskaźnik
ciśnienia oleju. Obrotomierz i prędkościomierz , wiadomo- podstawa.
Konsola centralna, cóż..już przy wpisie o 164 pisałem, że ta
przedliftowa podoba mi się bardziej- nietypowe otwieranie schowka przed
pasażerem, ciekawie rozwiązane otwarcie popielniczki i pokrywy radia,

w Superce zrobili to bardziej topornie(czyt. przy opracowywaniu wnętrza
Superki musiał być jakiś Niemiec). Ponadto sterowanie klimatyzacją mniej
problematyczne było w przed FL ponieważ nie było problemów z
zanikającymi ścieżkami na wyświetlaczach, więc w swojej pierwszej 164
doskonale wiedziałem jaką ustawiam temperaturę, czego nie mogę
powiedzieć o Superce gdy nią jeździłem pierwszy rok. Masa przycisków na
konsoli centralnej to cecha wspólna wszystkich 164 od 87 do 97 roku i
naprawdę to mi się podoba. Podłokietniki były standardem, przez co jak
wsiadłem do 156 to owego podłokietnika strasznie mi brakowało i tak mam w
każdym aucie który nie jest w niego wyposażony.

Alfa 166 ma mega ubogą deskę rozdzielczą, przesiadając się ze 164 miałem
wrażenie że FIAT ma ma nie za idiotę, który lepiej, żeby za dużo nie
wiedział bo jeszcze pojedzie przeszkadzać do ASO. Uroda…no
ćóż…zajebista. Wszystko naprawdę zgrabnie wygląda i jest zrobione ze
smakiem, ale na konsoli centralnej tkwi ta pomyłka…czyli ICS. OK, radia
fabryczne wbudowane w konsole mają swoje zalety, ale nie wiem czym się
kierował kretyn, który w 2004 roku ciągle oferował kaseciaka… którego
nie w ząb nie idzie zastąpić, a problem jest tym większy, że w mojej 166
nie ma zmieniarki. Samo radio papy z dachu nie zrywa, a moja głowa jest
pełna pomysłów jak wsadzić normalne radio nawet jeśli musiałbym
przerabiać kostki w ICS i piłować otwór…
Prowadzenie
164 Super mam bardzo rozmiękczone, zamiast 16 calowych felg dałem 15ki,
bo w sumie auto sporo jeździło po wrocławskich kocich łbach z
asfaltowymi muldami. W zakrętach wstydu nie ma, ale czuć, że i silnik i
skrzynia swoją słuszną wagę mają, więc nie poszalejecie. Przedliftowa
164 zaś prowadziła się naprawdę wybornie, auto tego kalibru łamało wręcz
stereotypy, że limuzyna może być mocna, ale i tak nie nadaje się do
szalenia w zakrętach. Górskie serpentyny nie wymagały mega redukcji bo
jak wyżej wspomniałem 12ka zbierała się z „dołu”. Przy 166 do prowadzenia
też nie ma zastrzeżeń, auto jest naprawdę przyklejone i ciężko jest je
wyprowadzić z równowagi, zwłaszcza jak się ma 225/45R17. Wiadomo, silnik
mniej elastyczny, ale wrażenia akustyczne przy wprowadzanej w obroty 24
zaworówce też są warte przeżycia i ciężkie do wymazania z pamięci. Choć
jak już miałbym wybrać czy lepiej brzmi wolnossąca 12ka czy 24ka bez
zawahania wskazałbym dwunastkę.

Co do Polskich realiów. Tutaj dostosowałem właśnie Superkę, w 166
dzwonie zębami a przy każdym uderzeniu kół o nierówną nawierzchnię nagle
widzę przed oczami te uciekające złotówki… niestety zawiecha 166 jest
nieporównywalnie droższa w utrzymaniu niż w 164.
164 i 166 w skali makro
Spójrzmy na oba auta bardziej ogólnie, już nie na konkretne
egzemplarze. Osobiście 164 cenie sobie wyżej, nie dość, że w utrzymaniu i
tak tańsze to i znacznie więcej radości dawały niż to robi 166. Do tego
lepsze wykonanie i masa innych przemyślanych rozwiązań których teraz
nie przytoczę, a widać je jak się już ową 164 ma, do tego napęd na obie
osie dostępny był tylko w 1-6-4. 166 za to jest piękna, czy wolę
przedliftową ze świńskimi oczami czy poliftową… osobiście wole FL, ale
oba auta są znacznie piękniejsze od 164, ale gdy przypatrzeć się
szczegółom, 164 zwyczajnie w mojej ocenie wychodzi lepiej. Wiadomo, że
jak czyta to zwolennik silników wysokoprężnych to się zburzy, bo 164
miało VMa o kulturze pracy starego traktora, a 166 bądź co bądź miały
jedne z lepszych diesli w klasie. I ja się z tym zgadzam, 166 w
dzisiejszych czasach jest to bardziej racjonalny wybór i nie chodzi
tylko o wersje wysokoprężne. Mnie do 166 zmusiły problemy z dostępnością
części dla Alf z 90tych w ogóle, ale nie oznacza to, że zostałem
zmuszony na siłę, 166 FL ma tyle uroku w sobie, że musiałem się
przyzwyczaić, że podoba się nie tylko mnie, podczas gdy 164 to auto
bardziej cichociemne i mniej zwracające uwagę przechodniów….chyba, że
pozwoli się oddychac V6tce. Co do dostępności części- na niektóre się
czekało tydzień na inne nawet 2, gdy w zaufanym sklepie zapytałem o
klamoty do 166 słyszałem takie terminy jak „na jutro” Na dziś” „na
miejscu”…przerażony wtem odparłem -oo kuźwa skąd ten pośpiech?
Tak niestety umiera stara dobra Włoska motoryzacja