Stare odsłony mojego bloga były dość krytyczne wobec polityki Fiata, zwłaszcza jeśli chodziło o markę Alfa Romeo i Lancia. Odkąd jednak Fiat odbił się od używania 500ki do wszystkiego, zapowiedział nową Giulię i zapowiedział pojawienie się budżetowego sedana stwierdziłem… że nie porafię patrzeć na te ruchy sceptycznie(mimo tego co zrobili z Lancią) i trzeba nieco „odszczekać” swoje dawne podejście do tego co wyprawiają jajogłowi w Torino. Teraz jednakowoż pisać o Giulii nie będę, a o następcy modeli Siena-Albea-Linea, którego mi brakowało, zwłaszcza gdy koncern PSA wypuścił swoje C-Elysee i 301…to są główni konkurenci tego modelu i zaznaczam, że mówimy o aucie co w topowej odmianie z silnikiem wysokoprężnym kosztuje..65 000 PLN, natomiast konkretny egzemplarz który oglądałem to wersja podstawowa za 42 600 z benzynowym silnikiem 1.4 16v. Pamiętajcie o tym, bo porównywanie tego auta z modelami typu Giulietta i gderanie „aaa bo tam lepsiejsze wyposażenie!”, „aaa bo tam lepiej wykonane!”, „aa bo w BMW 1 są lepsze dywaniki!”…nosz kurwa! Łachy nie robią, w końcu do tamtych aut trzeba dopłacić z 20 kafli i to mówiąc o podstawowej wersji, a po koncercie życzeń to już w ogóle wychodzą obłędne ceny, za które można kupić całkiem zacnego 3 latka, który jest ze 2 segmenty wyżej.
Wracając do Fiata
Pierwsze wrażenie niezwykle pozytywne..wysoka linia szyb i maski, ciekawy grill…bo nie jest to ordynarnie wklejony plaster miodu czy inny plastikowy "naodwalsie" kawał żeberkowanego plastiku. Zrobili tu takie jakby…wypustki, które robią ogólnie pozytywne wrażenie estetyczne. Ciekawie jest też prowadzony dach…zwróćcie uwagę na tę dolinę w środkowej części. Ja w tym widzę nawiązania do starych Abarthów gdzie takie wypuklenia były koniecznie żeby się w ogóle do auta zmieścić, tutaj nad głową miałem sporo miejsca, nawet jak podniosłem fotel maksymalnie do góry.
Deska rozdzielcza jest też ciekawa…wskazówki prędkościomierza i
obrotomierza spoczywają na godzinie szóstej. Między zero, a 10km/h jest
coś w rodzaju takiej jakby „martwej strefy”, co z resztą było obecne we
Fiatach od zarania dziejów- nie raz niewtajemniczeni byli zszokowani, że
ich zegary Veglia Borletti na postoju wskazują 10km/h przy 500 obr/min.
Po przekręceniu kluczyka zaraz przy tarczach zegarów analogowych
pokazują się elektroniczne wskaźniki temperatury cieczy chłodzącej i
paliwa. Taki ciekawy kompromis między deską analogową, a digital, wszak
stare Tipo można było mieć w pełni analogowe lub właśnie w pełni
elektroniczne, ale taki był właśnie urok lat 80tych.
Konsola centralna jest czytelna, ot proste pokrętła, gniazda AUX i USB,
łatwe do odszyfrowania klawisze(otwieranie bagażnika jak w AR164-czyli
elektrozamek uruchamiany z konsoli, a nie ze schowka jak w 166), no i
jako, że mówimy o „podstawce” mamy niedotykowy wyświetlacz radia. W
bogatszej odmianie, nie dość że ma funkcję dotyku to jeszcze robi za
monitor kamery cofania za którą FIAT krzyczy sobie 1200 PLN(+1500 za
samo radio z bajerami). Ogólnie wewnątrz jest całkiem przyjemnie i nie
chodzi jedynie o wrażenia estetyczne.
Plastik którym pokryli większość kokpitu jest przyjemny w dotyku i
trzeba przyznać, że byłem tym faktem pozytywnie zaskoczony biorąc pod
uwagę budżet jaki trzeba na owy model przeznaczyć. Nie podobał mi się
jedynie materiał na kierownicy, bo był jakiś
taki….kurde….badziewiarski….na szczęście za 5 stówek FCA (Fiat Chrysler
Automobiles jakby ktoś nie wiedział) oferuje obszycie wieńca kierownicy i
gałki zmiany biegów. Zadbali nawet o to, by obudowa mocowania lusterka
bocznego wewnątrz nie była z gładkiego plastiku, a takiego…komponującego
się z wnętrzem.
Klimatyzacja manualna jest w standardzie, podobnie jak elektrycznie
sterowane szyby z przodu, wspomaganie Dualdrive(coś jak tryb City, czyli
kierownica albo z lekkim oporem albo obrotem na dmuchnięcie) i…system
monitoringu ciśnienia w oponach.
Z tyłu jak na ten kaliber samochodu jest całkiem sporo miejsca, a przy
moich ustawieniach fotela za mną mogła by siedzieć nawet rosła osoba.
Standardowo tylne szyby siła razy łapa, a elektryczne sterowanie można
domówić za 500 zł, a w wersjach Easy i Lounge są standardem. Nie
wspominam o edycji Opening, bo ona jest ograniczona czasowo i dotyczy
wybranych pierwszych egzemplarzy modelu.
Bagażnik z zewnątrz otwiera się klawiszem skitranym między światłami
tablicy, albo ze środka naduszając klawisz na konsoli, siłowniki
automatycznie go wypychają w górę, co jest wygodne…ale przez to w jakiej
dzielnicy mieszkam patrzę na to dość sceptycznie. Ogólnie jest dość
głęboki i obszerny, nie będe pisał ile litrów…bo w sumie dla mnie to
jest słaba wykładnia…ja osobówki nie używam do wożenia wody, sorbitolu
czy innej glukozy, ale ze 3 duże torby podróżne spokojnie się
zmieszczą…no i po otwarciu poszycia hit… PEŁNOWYMIAROWE KOŁO ZAPASOWE.
Jest to opcja, co kosztuje 400zł, ale miło jest wiedzieć, że jedyną
alternatywą dla spray’a fix&go nie jest jakaś śmieszna dojazdówka. Klapa jest umieszczona na klasycznych kłach chowających się w przestrzeni bagażowej, co w sumie można uznać za wadę.
Po otwarciu maszynowni ukazał mi się silnik 1.4…i przyznam , że
przyzwyczajony do upchanych pod maską modeli z lat 90tych, Alf Romeo czy
Lancii Integrale jest tu całkiem sporo miejsca. Wiadomo, że jest to
auto nowe, więc mało kto będzie tu grzebał oprócz serwisantów…ale za 3-4
lata komuś ta wiedza może się przydać. Oczywiście jest to pierwsze
wrażenie, ale samo to, że z urządzeniami pomocniczymi takimi jak
alternator, kompresor klimatyzacji czy pompa wspomagania miałem kontakt
wzrokowy to już jest coś…naprawdę…kto ma V6 Busso w 166 czy 156, czy
nawet jakiegoś 4 cylindrowego Twin Sparka ten zrozumie.
Oprócz silnika 1.4 16v o 95 koniach mocy możemy sobie wybrać też motor
1.6 o mocy 110 KM i …automatyczną skrzynią biegów. Jeśli chodzi o
wysokoprężne jednostki wrzucono 1.3 Multijeta(95KM) i 1.6 Multijeta
(120KM), przy czym trzeba się liczyć z tym, że są one droższe mniej
więcej o 10 tyś zł w porównaniu z benzynowymi odpowiednikami. Mocą to
żaden z nich dupy nie urywa, ale mówimy tu o autach które mają być tanie
w eksploatacji, a nie zapieprzać 300 na godzinę po Walimskich patelniach. Zawieszenie to
MacPherson z przodu, a z tłu belka z Bravo…prowadzenie zadowalające, a
ceny części i robocizny zabijać raczej nie będą.
Komu polecam ten samochód? To budżetowe auto klasy kompakt w nadwoziu
sedan, które jest całkiem fajnie wykończone, a na plastikach kokpitu nie
wytrzecie marchewki czy innego warzywa na sałatkę. Przyjemne dla oka na
zewnątrz i wewnątrz, wyposażenie standardowe też nie poraża nędzą, a
trzeba mieć zdolność kredytową jedynie do 70 tyś zł. FIAT zawsze słynął z
dobrego kredytowania swoich produktów (pewnie przez to przetrwał lata
trudne), więc jak ktoś się zdecyduje to nie będzie cyklicznie zarządzał
ścisłego postu w domu nawet w święta spłacając rat za ten pojazd. Mnie
osobiście wóz ten przypadł do gustu, a po indywidualnej konfiguracji
wyposażenia nawet nie spadłem z krzesła widząc cenę.
PS. Ja wiem, że w gro gazet się pisze o tandecie w Tipo i że Fabia czy
Rapid lepsze, ale siedząc w Skodach nie odczułem przepaści między tymi
samochodami, a czytając gazety branżowe mam wrażenie, że to gazetki
promocyjne Czeskiego producenta(tudzież VAG), a nie profesjonalne
czasopisma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz