Alfa Romeo, Saab i Citroen- to moje 3 ulubione marki. Saab niestety padł, Alfa Romeo przżywa swój renesans, a Citroen jakoś się trzyma i
ciągle się wyróżnia co w dobie dzisiejszych czasów jest ewenementem, głównie dzięki bardzo korzystnemu mariażowi z Peugeotem. Obie marki nie wchodzą sobie w drogę,
wzajemnie uzupełniając ofertę rynkową. Samochody Citroena mają być
luksusowe, ekstremalnie komfortowe, oparte na niespotykanej technologii
ubranej w nadzwyczaj niespotykane nadwozie. Chociaż są wyjątki- AXa
nie nazwę luksusowym, ale jak na auta tej kategorii jest znośny.
Stylizacyjnie… cóż, jak widzę AXa to wiem , że to jest AX. Więc raczej
się wyróżnia mimo że jednobryłowe nadwozie spotykane jest teraz
wszędzie.
Założycielem Citroena był Andre Gustave Citroen, który
urodził się 5 lutego 1878, zodiakalnie był wodnikiem, a firmy
wodników zawsze są „inne”- przecież Enzo Ferrari, Louis Renault, Hans
Ledvinka(Tatra) czy też August Wilhelm Maybach to też zodiakalne
wodniki. Przypadek? A cięzko powiedzieć, astrologiem nie jestem. Wracając do Andre
Citroena, jego pochodzenie jest ciężkie do sprecyzowania, rodzina jego
urzędowała w Holandii, matka z Polski, a sam Andre często zaglądał do
wschodnich Niemiec (dzisiejszej Polski)- na początku XX wieku natknął
się w zakładach tekstylnych w Łodzi na daszkowe uzębienie kół, dzięki
którym energia rozchodziła się bardziej korzystnie dla konstrukcji
koła i praktycznie nie dochodziło do zużycia. Andre tak bardzo zaurocozny był
tym pomysłem, że postanowił zastosować je na żelaznych kołach. W ten
sposób własnie powstała firma Engrenages Citoren. Koła zębate z
Citroena zrobiły karierę- napędzały przekładnie w Titanicu, a jak wiemy
napęd Titanica sprawdził się doskonale, a w
skrzyniach biegów używał ich Rolls-Royce. Sama produkcja samochodów w
technologii taśmowej właściwie zaczęła się po wojnie.
Citroeny Traction Avant na swoje lata były rewolucyjne.
Charakterystyczne grille właśnie ze znakiem motywującym uzębienie kół
wyróżniały je wśród innych wozów. Samonośne nadwozie, niezależne
zawieszenie, hamulce hydrauliczne przy wszystkich kołach, ale
przede wszystkim napęd na przód. Żeby tego było mało, skrzynia biegów
była przed silnikiem, przez co można powiedzieć, że mamy tu silnik
centralnie z drugiej strony. Citroeny Traction Avant produkowane były
długo po wojnie. Smaczku może dodać też to, że to Traction Avant to
pierwsze auto z łamaną kolumną kierowniczą.
W Polsce jednak nie kojarzyły się one pozytywnie, i nie przez awaryjność, ale
przez to, kto i jakie służby ich używały w powojennej Polsce.
Tak właśnie Citroen zaczął swoją erę samochodową budując auto inaczej
niż reszta świata. Po drugiej wojnie wprowadzono przygotowanego już
przed wojną Citroena 2CV. Kaczka została przystosowana do powojennych
warunków drogowych i warsztatowych Francji. Prymitywna technologia,
spartańskie wyposażenie, po odkręceniu kilku śrub można było całkowicie
zdjąc maskę oraz błotniki zyskując nieograniczony dostęp do silnika.
Było to typowe auto dla ludu- wszystko najtaniej i jak najskromniej.
Silnik o pojemności 375 ccm osiągał moc 8-9 KM(6,6 kW) z dwóch
cylindrów ułożonych przeciwsobnie, gdzie tłoki miały identyczny skok i
średnicę- 62 mm.
Wersja produkcyjna była nieco bogatsza- miała dwa reflektory, nawet
rozrusznik elektryczny. Ale najciekawsze jest i tak zawieszenie tegoż
pojazdu- wzdłuż ramy umieszczone zostały poziome sprężyny, które były
ściskane przez wahacze kół. Można powiedzieć, że to pierwowzór
zawieszenia aktywnego- tylko w tym prąd akumulatorowy jest nie
potrzebny, bo sztywność sprężyny koła tylnego była zmienna względem
uniesienia na nierównościach koła przedniego.
Tak o to Citroen nie dość, że stał się komfortowy i wzorowo tłumił
nierówności to jeszcze prowadził się pewniej niż większość
konkurencji. Mimo,
że wentylacja kabiny niemal nie istniała, foteli… które były tak
naprawdę materiałem nawiniętym na stalowe rurki i nieotwieralnych okien
2CV stał się najsławniejszym francuskim autem. Przy produkcji 100 tys
sztuk rocznie, termin oczekiwania na nowego 2CV wynosił 2 lata.
Producent rzecz jasna jak to z autami dla ludu bywa z roku na rok
rozwijał konstrukcję- głównie silnik wyciskając z niego coraz to wyższe
moce. Rzecz jasna powiększała się lista wyposażenia. W 1962 roku
przykładowo prędkościomierz znalazł się tam gdzie się go ludzie
spodziewają, a nie w narożniku pod przednią szybą, co wywołało problem z napędem wycieraczki, Francuzi popijając więc winem nad
kalkami kreślarskimi stwierdzili, że wycieraczkę można napędzać linką
prędkościomierza. Co to powodowało? Im szybciej 2CV jechało tym
szybciej pracowały wycieraczki … co było też pokazane w jednej ze scen
szalonej zakonnicy w „Żandarmach” z Louis'em De Funnes'em. 2 CV
produkowany był do roku 1984, a w Portugalii do 1990. Był, jest i
będzie poszukiwany przez wielu kolekcjonerów, koneserów i entuzjastów.
Powodem zakończenia produkcji była nie tyle ekologia, co niemożliwość
wykorzystywania istniejącego oprzyrządowania. Jak to określił jeden z
inżynierów Citroena: „2CV jest zbyt skomplikowany, żeby mogły go
budować roboty”.
2CVka dała też podłoże do rozwijania rodzin modelu Dyane 4 i 6, które
było oparte na tym samym podwoziu, ale samo nadwozie nieco lepiej
spełniało wszelkie normy bezpieczeństwa, przez co też Citroen ten stał
się mniej urokliwy. Na 2 CV budowano też furgony- coś jak Syrena Bosto
oraz samochód „weekendowy”- Mehari, którego nadwozie w całości wykonane
było z tworzywa sztucznego.
W roku 1947 również do produkcji weszła furgonetka serii H- bardzo
nietypowa i bardzo rzucająca się w oczy. O to mamy blaszany furgon
zbudowany z blachy ryflowanej z zaginanym na walcach dachem. Oczywiście
napęd był na przód, a dzięki zawieszeniu niezależnemu podłoga mogła
przebiegać znacznie niżej niż u konkurencji powiększając tym samym
przestrzeń ładunkową. Citroen H oferowany był z silnikami 1.6 i 1.9
benzynowymi oraz wysokoprężnym 1.8. Furgonetka ta miała szereg
zastosowań- ambulans, mikrobus i wiele innych. Można rzec, że jest to protoplasta dzisiejszych .. busovanów (chyba najwłaściwsze określenie), które mogą służyć do przewozu bydła i mebli, a równie dobrze jako zwyczajny rodzinny samochód.
W 1955 roku wdarł się prawdziwy przebój. DS19 został uznany za jeden z
najlepszych samochodów powojennych. Typowo francuska stylizacja,
zawieszenie hydropneumatyczne i hydrauliczne układy sterujące. Płyta
podłogowa wzmocniona podłużnymi profilami progów oraz poprzeczkami o
zamkniętym profilu dzięki czemu dach nie był konstrukcją nośną.
Obniżało to znacznie środek ciężkości, a dach mógł być wykonany z
tworzywa, a na życzenie nawet… przezroczysty. Nie było pedału sprzęgła,
załączało się ono dzięki systemowi dzwigienek automatycznie podczas
zmiany biegu. Koło zapasowe było montowane w „dziobie” samochodu,
dzięki czemu bagażnik miał pojemność 500 litrów. Samochód oryginalny,
piękny, pełny awangardy i … jak to w życiu bywa, kapryśny.
Niedopracowany układ elektryczny na baterię 6 voltową, źle spasowane
odbijające światło tworzywa i… co ciekawe- mikroskopijny skok „pedału”
hamulca, który w tym modelu przypominał coś na wzór grzybka. Hamulce
pozbawione progresji hamowały…oj hamowały, w pierwszych latach
produkcji Citroeny DS19 były bardzo często najeżdżane przez inne
samochody. Pierwsze lata zresztą to niemal książkowy przykład wad wieku
dziecięcego. Czerwony płyn LHS pływający w układzie agresywnie zżerał
wszystko co gumowe napotkał na swej drodze, biorąc pod uwagę, materiał
wykorzystywany do uszczelnień nie rokowało to zbyt dobrze, zastąpiono
go więc syntetycznym LHS2, ale i ta zmiana nic nie dała. W końcu
znaleziono zielony środek, balsam dla uszczelnień- stosowany do dziś
przez Citroena- LHM.
Mimo tych niedopracowań i niedoskonałości usuwanych z latami Citroen DS
przebojem wdzierał się na rynki. Na początku lat 60ych DS otrzymuje
83 konny silnik i 12 voltową instalację elektryczną. Rzecz jasna był
też samochodem rządowym. Podczas wojny w Algierii, która to chciała
uzyskać niepodległość zawitał prezydent Charles de Gaulle. DS jadący
90km/h przez lokalne wsie z obstawą został nagle ostrzelany przez
zamachowców. Seria pocisków trafiła w szybę, blachę i oponę, jednak
kierowca w ostatniej chwili gwałtownie przyspieszył uciekając ze strefy
ostrzału. Rzecz jasna zrobiono z tego papkę komercyjną głównie przez
Citroena i Michelina jak to razem te dwie firmy uratowały generała.
Jednak nieopancerzona blacha została przebita jak kartka papieru, a
opona po tym wszystkim to był guowy pasek na obręczy- to jednak ukazało inną ciekawą cechę Citroenów
na zawieszeniu hydro- potrafią jeździć na 3 kołach. Po tym zamachu De
Gaulle otrzymał drugiego DSa Chapron Presidentielle- 6,5 metrowe
nadwozie wyposażone w klimatyzację, barek, lodówkę i telefon. Nadwozie
jednak nie było opancerzone, bo De Gaulle uważał iż by to była oznaka
słabości.
Po rewolucyjnym DS przyszedł czas na CX. Doskonała
aerodynamika(Cx=0,30), znikoma podatność na wiatr boczny, rama
podwoziowa jako główny nośnik, nadwozie zamontowane do niej było za
pośrednictwem gumowych poduszek co to izolowały drgania. Tym razem dach
był stalowy podparty solidnymi słupkami, co by lepiej chronił przed
dachowaniem niż jego poprzednik. Tutaj też pojawiła się wklęsła tylna
szyba, co było nie lada wyzwaniem dla szklarzy świata. Dzięki temu hałas
nie rozprzestrzeniał się we wnętrzu, a woda spływała z szyby szybciej
niż w konwencjonalnej konstrukcji. Tutaj też pojawiło się Diravi, które
po raz pierwszy tak naprawdę zawitało w modelu SM.
Deska rozdzielcza niespotykana- cyfrowa z anatomicznie zabudowanymi
przełącznikami np do kierunkowskazów. I co ciekawe, same zastosowanie
przełączników odebrało dobre recenzje, ale same cyfrowe wskazania w
niewielkich okienkach zostały skrytykowane za swoją nieczytelność,
dlatego też do CXa zawitały konwencjonalne zegary. Podobne cyfrowe
wskazania znalazły się w GSie- a dokladniej wskazania prędkości.
Jednak zaraz przy nim podano też podziałkę spodziewanej drogi
hamowania, co było pomysłem interesującym, ale mocno ograniczającym
czytelność. Nie było to jednak ostatnie słowo projektantów Citroena. W
modelu Visa przełączniki umieszczono po lewej stronie kolumny
kierowniczej w cylindrycznej konsoli, co wydaje się kontrowersyjne, ale
człowiek szybko się do tego rozwiązania przyzwyczajał… za szybko, bo
gdy się w Citroenie z tego wycofano było słychać tylko słowa dezaprobaty
i żalu fanów tej czasem niedocenianej marki.
W drugiej połowie lat 70ych Citroen nawiązał bliską współpracę z
Bertone dzięki czemu powstał model BX. Nietypowe oryginalne nadwozie
zostało powiązane z typowymi już dla Citroena rozwiązaniami-
hydropneumatyką.
Tylne drzwi i maska silnika zostały wykonane z wtryskiwanych kompozytów
poliestrowo-szklanych. Na uwagę zasługuje wersja GTI z silnikiem 1905,
który w Peugeocie 405 nosił oznaczenie Mi16. Ten w Citroenie rozpędzał
BXa do setki w 7,5 sekundy. Typowo dla aut lat osiemdziesiątych
pojawiła się też wersja z elektroniczną deską rozdzielczą.
Początek lat 80ych to prace nad następcą 2 CV- modelu AX, który wg
początkowych założeń miał być nietypowy. Jednak gdy naczelnym projektu
został Anglik nieco zmodyfikowano nadwozie, aby było bardziej
konwencjonalne. Opór powietrza tego samochodu odznaczał się
współczynnikiem Cx=0,31, stał się bardziej funkcjonalny i mniej
oryginalny niż jego bracia. Były też jego ciekawsze odmiany, jak np GTI o
mocy 94KM, gdzie od 1991 roku wariant ten już miał 100KM(buda ważyła
800kg). Mało też kto wie o istnieniu wersji 4×4 tego małego pudełka
z…felgami na 3 śrubach.
W następnych latach był XM, po nim jednak
nastąpił jakiś kryzys. Xantia, Xsara, C1, C3 jakoś nie przekonywują
mnie o swojej oryginalności. C5ka też jakoś była ucywilizowana, chociaż
układ hydrauliczny III generacji napędzany był z silnika
elektrycznego, a nie głównego, co trzeba zanotować na plus. Na
szczęście Citroen i jego prezesostwo zorientowało się wreszcie, że nie
tędy droga. W C4 pojawiła się kierownica z nieruchomym korpusem, gdzie
obracał się jedynie jej wieniec.
Pojawił się też nowy C6, który z miejsca trafił na dwór prezydenta, z
zawieszeniem hydropneumatycznym i wklęsła tylną szybą, podobnie jak
nowa C5ka, która podoba mi się bardziej niż AR159. Widać, że Citroen dalej potrafi czerpać ze swojej
historii i trzymać fason. Jedynie nie odpowiada mi oferta silnikowa-
baaardzo uboga w silniki benzynowe.
Później była premiera modelu DS3, i muszę przyznać, że podoba mi się
bardziej niż Alfa Romeo Mito i Mini, z silnikami które przekroczyły
barierę 200 koni.
I właściwie od właśnie DS3 zaczęła się koncepcja utworzenia luksusowej marki koncernu PSA. DS Automobiles rozpoczęło działalność w 2014 roku i wzbogaca standardowe modele Citroena o wyposażenie i nieco bardziej wyszukane wykończenie.
Citroen należy do grupy PSA, a ta od 2017 roku jest właścicielem takich marek jak Vauxhall i Opel...tak, ten OPEL.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
…czy dalej King of the Road? Scania…dzisiaj należąca do koncernu VW w latach 90tych była bliska fuzji z koncernem Volvo AB. Unia...
-
Tatra to producent samochodów, teraz ciężarowych specjalistycznych, a kiedyś też osobowych, który w kraju nad Wisłą jest raczej średnio doce...
-
Iveco....pisałem ogólnikowo o tej marce jakiś czas temu. Nie jest to temat lotny, rozchwytywany bo marka ta kojarzy się z tandetą, twardy...
Citroen ma niesamowitą historię i ja w swoim życiu jeździłam już 3 ale C4 jest dla mnie najlepszym autem. Jeżdżę nim dopiero pół roku ale zdecydowanie mogę stwierdzić, że to moje ulubione auto. Kompaktowe, komfortowe i szybkie. Kończy mi się właśnie ubezpieczenie po byłym właścicielu i zamierzam je zmienić. Na https://rankomat.pl/kalkulator/oc-ac/ wyliczyłam sobie, że jak zmienię ubezpieczyciela to mogę zaoszczędzić nawet 400zł rocznie. To dla mnie dużo. Nie waham się nawet.
OdpowiedzUsuń