poniedziałek, 26 marca 2018

164 vs 166

Był to maj 2014...szukałem Volvo, Mercedesa, Saaba, Fiata....nawet Pegueota, Citroena i Renault. Wybór padł jednak na 166. Dlaczego? Bo ze wszystkich obserwowanych EGZEMPLARZY, była w najlepszym stanie technicznym. I można powoływać się na stereotypy, ale nie da się polemizować z tym, że akurat wtedy, w maju 2014, to właśnie ten samochód, którym jeżdżę po dziś dzień wymagał najmniejszego wkładu finansowego.
Dwa lata rozglądałem się za następcą dla swojej 164. Pod uwagę brałem Saaby 9-5, Volvo S/V70, 850, S60, C70, Lancie Kappy, BMW E34, E38, E39, francuskie limuzyny, Mercedesy głownie dwu i czterodrzwiowe C i E klasy. Skąd taki rozstrzał ? Nie miałem parcia by to było dwudrzwiowe coupe czy limuzyna, auto miało być w miarę dobrym stanie, nie wymagające inwestycji w wysokości PKB małego księstwa, ale miało mieć silnik benzynowy od 180KM w górę bez określania pojemności skokowej.  W powyższej liście zapewne co poniektórzy zauważyli…, że w ogóle nie ma Alf, i nie jest to niedopatrzenie z mojej strony bo faktycznie Alf na poważnie nie brałem pod uwagę, oczywiście gdy zobaczyłem, jakąś stojącą na sprzedaż, od razu była przeze mnie oglądana, ale jakość dostępnych na rynku modeli była delikatnie mówiąc ujowa.

Sytuacja zmieniła się w pewien czwartkowy dzień, w pracy akurat był to jeden z tych dni kiedy absolutnie nic się nie działo. Przeglądając allegro z czystej ciekawości spojrzałem na 166. Pośród wielu ogłoszeń moją uwagę przykuło to wyglądające zupełnie przeciętnie, z mojego miasta, ze zdjęciami nie rzeźbionymi w photoshopie, podczas gdy  wokoło tyle plakowanych błyszczących aut z Gniezna… i okolic.

Oglądam zdjęcia… co widzę? Srebrną 166 FL, jasna skóra wewnątrz, 2.5 V6 pod maską i … strasznie obrzydliwe felgi. Cóż … srebrny to dla mnie nie kolor, ale to auto używane z którejś tam ręki, więc nie będę sie zachowywał jak rozwydrzona rozpieszczona panienka w odzieżowym tylko zadzwonie i pojadę sprawdzić czy owy wóz jest czegoś wart. Potem poszło z górki…w czwartek wieczorem jazda testowa, w piątek rano przegląd, potem kupno, urzędowe sprawy i tak o to w piątek o 17 byłem właścicielem F-Lki.
Przy przeglądzie będąc w kanale od razu szukałem ognisk rudej, których na podwoziu nie uświadczyłem, puszka tłumika końcowego tradycyjnie zeżarta, dodatkowo wyszło, że między skrzynią a silnikiem narzygane troche oleju- ale sam uszczelniacz w porównaniu z tym co widziałem w innych autach przez 2 lata to jest pierdoła, nawet biorąc pod uwagę to, że trzeba zrzucić skrzynię i troche z tym uszczelniaczem powalczyć.
Felgi? Przy wymianie opon wyszło, że nie są pokrzywione, swoją rolę spełniają, więc nie będę wydziwiać. Zostały, mimo, że dalej mi się nie podobają bo do tej limuzyny pasują jak białe adidasy do czarnego drogiego garnituru. Po roku, może dwóch latach je zmieniłem na oryginalne.

Ogólnie samochód nie zarżnięty,  mimo, że ja jestem 4 właścicielem. Na karoserii tu ryska, tam jakieś malowanie sprayem ( i to cały zderzak bo na lakierze jakieś plamy wychodzą i ogólnie klar pęką), ale pod skorupą nie ma zdeformowanych części, na silniku jeszcze fabryczne opaski zaciskowe znaczone farbą, ważny TUV, rozrząd robiony 2 lata temu(stan 2014) 10tys km wcześniej. Na liczniku 171 tyś, ile w rzeczywistości to nie zamierzam się ścierać, przy robieniu TUV w lipcu 2012 widać 161 tyś km. W paranoje nie ma co popadać, owy przebieg JA uznaję za wiarygodny, na podstawie kwitów i tego co fizycznie widzę.


Dziś gdy piszę te wypociny Alfa ma 199 tyś więc można już co nieco o eksploatacji powiedzieć.Wymieniałem piastę z tyłu (zerwany gwint na jednej śrubie), przegub zewnętrzny lewy, były też problemy z ICS ( ktoś kiedyś grzebał w wiązce i ta wtyczka co jej nie da się rozpiąć, gdy tego chcemy była luźna), a po za tym same kwestie eksploatacyjne, czyli paski i żarówki.

Słowo o 164

Od razu piszę, że teraz będzie to porównanie egzemplarzy, a nie modeli. Żeby być uczciwym wobec Was od razu przypomnę jak wygladała eksploatacja 164. Kupiona w 2008 roku przy przebiegu totalnie nie do ustalenia, bo już wtedy prędkościomierz działał okazyjnie i kiedy miał na to ochotę. Mimo, że po jednym właścicielu co Ralf miał na imię i pochodził z Bawarii auto było przetarte z obu stron- z prawej strony na drzwiach od bramy garażowej, z lewej cholera wie od czego, prawdopodobnie parkingówka. Zrobiłem to co dało się zrobić, niestety tylne lewe nadkole dalej jest pofałdowane, alternatywą jest wstawienie ćwiary, ale ja takich rzeczy nie praktykuje, wolę aby auto było w miarę oryginalne bez wstawek, to nie kontener morski, to wozi ludzi. Przy autach nie byłem i nie jestem pedantyczny, nie lubię samochodów w stanie muzealnym bo zwyczajnie źle mi się takimi jeździ. Przez lata i tak odgniotków i innych rys doszło, bo w Polsce mamy takie uszanowanie cudzej własności jakie mamy i można co najwyżej zmienić kraj jak się komuś to nie podoba. Tyle o karoserii, lakier ogólnie nie jest zniszczony i jak na nigdy nie malowane auto z 1994 roku jest naprawdę w niezłym stanie. Do auta podobnie jak do 166 dostałem komplet dokumentów w tym oryginalną instrukcję.

 

Mechanika? Jak kupiłem było mega zapuszczone. Ciśnienie oleju na zimnym wynosiło 0,5 bara, wymiana  spowodowała wzrost do 5 barów, ale już po miesiącu w zbiorniku wyrównawczym zrobiło się ciemno- mianowicie dostał się do niego olej. Co ciekawe ubytek był minimalny, a płyn chłodniczy częściej uzupełniany niż oliwa. Na korku olejowym nie robił się majonez, olej czyściutki i ogólnie ta usterka mimo, że ewidentnie wskazywała uszczelkę pod którąś głowicą wcale nie była tak jednoznaczna jak to zwykle bywa. Jeździłem tak 4 lata, wymieniałem olej co roku(przy spuszczaniu stary nie nosił znamion zmieszania z borygo) i dopiero gdy kompresja dostawała się w układ chłodzenia, to był znak, że trzeba w końcu znaleźć jakiś warsztat który podejmie się 12 zaworówki. Stwierdzicie „a dlaczego nie zrobiłeś tego od razu?” Odpowiadam: bo generalnie nie było takiej potrzeby.
W kabinie zaś odbywał się sajgon. Nie wiem co robił poprzednik, ale połamana konsola środkowa, panel od sterowania dachem i oświetleniem oraz ugryziona dźwignia zmiany biegów świadczyły o jakimś wrodzonym ADHD pierwszego właściciela.  Na dziś wszystkie te rzeczy zostały wymienione, ale jak to w starym 20 letnim aucie odzywają się też inne przypadłości, choć wszystkie one są związane z niedbalstem i niechlujstwem warsztatu który robił uszczelki pod głowicą. W maju wydmuchało uszczelkę pod kolektorem wydechowym, z powodu „luźnej śruby” czekałem na nie tydzień czasu i wtedy zapaliła się w mojej głowie czerwona żarówa, bo daily-car to to nie może być, trzeba będzie gdzieś pojechać, ale nie pojadę bo klocków hamulcowych tydzień na ebayu w Niemczech będę szukał, albo innego dziadostwa podstawowej eksploatacji. To też spowodowało zagęszczenie moich ruchów w szukaniu samochodu.

Oba auta w bezpośrednim zestawieniu

 Przed ową Superką miałem przedliftową 164, która nie dość, że lżejsza to miała 3.0 12 v mocy 185KM (klasyczny zapłon i hydrauliczny napinacz) i zaprawdę powiadam Wam jazda  tamtą Alfą dawała mi dużo więcej fun’u niż czynią to zautoamtyzowana Superka i 166 razem wzięte. Tam naprawdę było czuć mocny „dół” dwunastki, natychmiastową reakcję na otwartą przepustnicę(tego nie ma nawet w 166 na włączonym STR) do tego klasyczna ręczna piątka i dźwięk. Do dzis chętnie pamięcią wracam do tamtych dni mimo, że owa stara przedliftówka w kolorze bordowym skończyła w efektownej eksplozji mechanizmu różnicowego. Tutaj znów nie popisał się warsztat bo siadła poducha pod podporą półosi, która miała przyjść z Włoch… cóż, na telefon czekam do dzisiaj. Mimo tak przykrego końca i tak kupiłem następną Alfę co w znajomych powodowało rekacje od ataku śmiechu do zaskoczenia.
164 Super ma 3.0 12v o mocy 180KM(zapłon bezstykowy, mechaniczny napinacz rozrządu) i 4 biegowa prosta automatyczna skrzynia biegów ZF4HP18. Już na początku było czuć, że zabija ona charakter 3 litrowego Busso, bo werwa i spontaniczność tego silnika pożerane były przez pompy i konwertery. Do tego 1,5 tony masy i w sumie… to spowodowało, że zacząłem ten samochód traktować jak typowy dupowóz z fajnym silnikiem. Część charakteru to on  dopiero ukazywał gdy auto było w ruchu, bo ze startu zatrzymanego dupy nie zrywa. BA! Podejrzewam, że Octavia I na dobrym virusie 1.9TDI spokojnie wciągneła by tą Alfę nosem, ale w ruchu… cóż. Pedał gazu steruje skrzynią, wciśnięty bardzo lekko powoduje, że auto leniwie się rozpędza, wciśnięty głębiej redukuje o bieg w dół(przy starcie zmienia bieg przy wyższych obrotach), a wciśnięty do końca zrzuca ze skrzyni 2 biegi i wtedy zaczyna się zabawa. W trasie jesteśmy ograniczeni tylko do naciskania gazu i hamulca, więc jazda w miękkich wygodnych fotelach może być naprawdę relaksująca, i faktycznie, po 5 godzinach jazdy w 166 nie czułem się tak dobrze jak w 164, mimo, że to 166 jest w środku cichsza, ale komfort siedzenia w fotelach Momo jest dużo niższy niż to było na STOCKowych fotelach ze 164.
W Alfe 166 jest silnik 2.5 V6 24v CF3, czyli wykastrowany ekologią agregat o mocy 188KM, jako, że mam porównanie z 2.5 192 KM…..powiem tak…te 4KM i dyskusja o nich mija się z celem bo liczą się wrażenia z drogi, a nie z tabelek i nie powiedziałbym, żeby mi jakoś strasznie tych owych 4 koni brakowało(poza tym tabelkowa moc po latach eksploatacji to czysta abstrakcja, więc nie ma nawet o czym dyskutować). Ogólnie jest tak, na wyłączonym STR, czyli takie ustrojstwo do sterowania elektroniczną przepustnicą, 166 rozpędza się równie leniwie co 164 w automacie, ale ma to swoje dobre cechy, bo gdy silnik jest zimny możemy w ten sposób spokojnie sobie jechać i czekać, aż się auto zagrzeje. Gdy na termometrze widzę 90 stopni, włączam STR i wtedy zaczynam sobie przypominać przedliftową 164, ale to nie jest dokładnie to samo. 12 zaworówka była żywa z „dołu”, a nie znosiła obrotów powyżej 5,5k. Więc od na „dzień dobry” czulismy się tak, jak czuje się przy 24v od momentu gdy wskazówka obortomierza przekracza cyfrę „4″. Przy czym, tutaj pierwsza czerwona kreska na obrotomierzu jest przy „7″, a w 12v moc maksymalna to 5800.

 Teraz zaznaczam porównuje przedliftową 164 do 166 bo w obu były ręczne skrzynie, w każdym bądź razie 164 dzięki niższej masie, podobnej mocy, wyższym momencie obrotowym, pięciu biegach i zdecydowanie średnioobrotowym silniku była dużo elastyczniejsza od 166. Zestopniowanie biegów to następny wrażliwy temat, nie będę blefował, że pamiętam jak było w 164, bo przedliftówkę w ogóle miałem w 2007 roku, ale w 166 2.5V6 jazda na maksymalnie wysokim biegu przy minimalnej prędkości to jest kuźwa mordęga. Nie znosi zamulania, żeby buda 166, z tym agregatem sensownie jeździła, trzeba ją trzymać na niskich biegach. Na mieście rzadko kiedy dochodze do 4 biegu, a 5ke to nawet nie pamiętam czy w ogóle załączałem, a nawet jesli to nie ma się czym chwalić, bo ten bieg to ma uzasadnienie przy wyższych prędkościach niż te legalne w terenie zabudowanym.  W trasie…cóż…przez te 20 tyś km jakie zrobiłem od maja sporo jeździłem autostradami (tak! w Polsce) i przy 140 km/h na obrotomierzu mamy 4000 obr… cóż… nie spodziewajcie się niskiego spalania. Rekordem na najniższe było 8,8 litra i to po litrażowaniu czyli od zalania do pełna do zalania do pełna i policzeniu na kartce, bo komputerowi nie wierzyłem i nie wierzę. Fakt, że to była jazda w kolumnach, przy dużym natężeniu, ale o dziwo jak na Polskie warunki, udało się jechać bardzo płynnie, a do tego w Poznianiu i Wrocławiu trafiłem na przelot, a nie stanie w korkach, dziwne co? W każdej innej sytuacji w cyklu mieszanym te 12 litrów to liczcie w ciemno, a miasto też zlitrażowałem i wyszło od 17 w górę, ale nie więcej niż 20. W 164 przedliftowej miałem w ogóle LPG i spalanie wyglądało bardzo podobnie, a w Superce jako, że automat to wychodziło nawet i 25 na mieście i 12-13 w trasie. Zaraz Ci co mnie znają, będą zdziwieni ” to musi być fake….fiergloo liczy spalanie” no kuźwa czasem trzeba, żeby nie pójść z torbami.
Automat do ekonomicznych nie należy, wg producenta co 40 tys km zmiana oleju w skrzyni, którego nie zmieniacie w całości tylko te 5 litrów co spłynie do michy. Ale …. automat oszczędza silnik, nie jest przeciągany na obrotach, zmiana biegów odbywa się płynnie więc i zawieszenie całego układu napędowego tak po piździe nie dostaje, dlatego w Superce nie było i nie ma konieczności zmiany poduch pod silnikiem i tej górnej łapy co jest na śrubie rzymskiej. Dlatego co kto lubi, ja kupna automatycznej Superki nie żałuję.

Komfort, czyli wyposażenie i nie tylko


Miało być porównanie „zielonej” do „srebrnej”, ale do kotła dorzucam „bordową”. Przedliftówka miała solidną tapicerkę welurową, jednostrefową klimę automatyczną, elektryczne szyby, lusterka, ogrzewanie tylnej szyby, co działało na CAŁEJ powierzchni (taaa! pierd****!-powiedzą niektórzy), szyberdach elektryczny oraz elektryczna regulacja siedzeń z poduszką lędźwiową i co ciekawe wszystko to działało, a jak nawet przestawało to szybko wiedziałem, gdzie grzebać, żeby znowu zaczeło(już nie mówie o tym jak kiedyś pod marketem do życia przywracałem wentylator chłodnicy). Z zewnątrz na niebiesko przydymione szyby, przeciwmgłówki, no i jako że dysponuję fakturą zakupu z salonu przed dzwonem (bo to był dzwoniony i to grubo samochód) były też spryskiwacze reflektorów.
 W Superce…już manualne siedziska, ale skórzane i ogrzewane. Po za tym też jednostrefowa automatyczna klima, el szyby, lusterka, składanie lusterek, szyberdach również na prąd, fotochromatyczne lusterko wsteczne (którego mi strasznie brakuje w 166 i przymierzam się do adaptacji). Z zewnątrz….cóż….no Superka, czyli przeciwmgłówki, spryskiwacze reflektorów i chyba tyle.
Z tej całej trójki 166 wydaje się być golasem…naprawdę! Bo w sumie też ma jednostrefowy automat, el składane lusterka, do tego prąd na szybach , ale nie ma szyberdachu. El sterowanie fotelami z jasnej siwej skóry oraz ich podgrzewanie i w sumie to….wszystko. Wiadomo, że zamówić można było do 166 dodatków wiele, ale jak wyżej wspomniałem jest to porównanie egzemplarzy, a nie modeli.

 Jeśli chodzi o jazdę… wielogodzinną jazdę, bo do tego są stworzone auta tego kalibru to najwygodniej jeździ się Superką- w niej i po niej byłem i jestem najmniej zmęczony. W przedliftówce również można było jeździć kilka godzin i nie czuć dyskomfortu, podczas gdy w 166 już po 3-4 godzinie bolał mnie tyłek. No dobra, ktoś powie, że to taki naturalny przypominacz o przerwie, ale ja przerwy i tak robie co 4,5-5 godzin jazdy i po 164 za bardzo nie było od czego odpocząć, a po 166 już musiałem się przejść na krótki parkingowy spacer… ktoś stwierzdzi, że ma inaczej, ale tego typu porównania zawsze są subiektywne, po za tym widać, że mój tyłek i plecy wolą 164 i szybko się od tego auta nie odzwyczają.


Temat bagażnika

 Nie będę tutaj się rozwodził, że czy tu, czy tam jest tyle, albo tyle litrów. Ci co mnie kojarzą ze zlotów wiedzą jaką klamociarnie mam w bagażniku i ogólnie w żadnym z tych aut nie miałem problemów, żeby dorzucić 2 torbry podróżne. Czy wam by to starczyło to ja nie wiem, dzieci nie mam więc czy zmieścilibyście wózek to jaam nie powiem, ale skoro mieści się wielka waliza z narzędziami i skrzynka, a i tak jest sporo miejsca to chyba tragedii nie ma, mimo tego, że jak otworzycie klape to z lewej strony umieszczony jest akumulator. Przy czym zagospodarowanie przestrzeni w 166 podoba mi się najbardziej, bo są uchwyty na spandory i kieszeń gdzie można wrzucić lewarek. Tylna kanapa składana nie jest, bo to przecież limuzyna, a nie kompakt, ale wszystkie te auta miały otwór na narty. Można mieć zastrzeżenie do wielkości otworu bagażnika w 166, bo jest on faktycznie mały jak na gabaryty auta, w 164 otwór zaś jest dużo większy, ale znowu próg bagażnika dość wysoko. Co by nie było nie jest to samochód użytkowy więc nie nazwałbym powyższych cech wadami, tylko wręcz trzeciorzędnymi drobnostkami.

Wykończenie

Powoli zbliżam się do tematu globalnego jakim są modele 164 i 166. Ogólnie w 164 widać, pasję i zacięcie starej Alfa Romeo na kasie Fiata, podczas gdy przy 166 widać i zacięcie do oszczędzania i kasę Fiata. Spójrzcie na Superkę… listwy nie są tutaj plastikowe, to jest metal. Dlatego też ich cena jest jaka jest, pod listwami zaś, końce drzwi nie są z metalu…to jest plastik. Tak, to jest plastik, choć tego nie widać, bo mimo upływu lat lakier specjalnie się nie wyróżnia w tym miejscu. Po za tym wszystkie plastikowe elementy wnętrza fabrycznie były zabezpieczone filcem, aby tworzyło nie tarło o tworzywo. W Superce póki sam nie zabrałem się do demontażu tego i owego było naprawdę cicho, w przedliftówce w ogóle nie wiedziałem co to znaczy trzeszczenie plastiku. W 166 z racji wieku jest cicho, choć jak dowali mrozem w nocy to świerszczy na niektórych wybojach. Po za tym jest to auto poprawne jak na te czasy- czyli plastikowy chrom, plastik na reflektorach i plastik fantastic… Odstające wloty powietrza na boczną szybę, jakaś taka przeciętne klamka wewnętrzna, choć  nie ulega wątpliwości, że 166 wygląda jak dzieło sztuki, a 164 jest atrakcyjna jedynie dla koneserów.


Miejsce za kierownicą



 Jak sam kiedyś napisałem, gdy jeszcze siedziałem na interii- w Alfie Romeo wszystko jest dla kierowcy, reszta to konieczny dodatek. W Alfach 164 deska rozdzielcza jest bogata jeśli chodzi o zegary, oprócz paliwomierza i temp. cieczy chłodzącej są również voltomierz i wskaźnik ciśnienia oleju. Obrotomierz i prędkościomierz , wiadomo- podstawa. Konsola centralna, cóż..już przy wpisie o 164 pisałem, że ta przedliftowa podoba mi się bardziej- nietypowe otwieranie schowka przed pasażerem, ciekawie rozwiązane otwarcie popielniczki i pokrywy radia,

 w Superce zrobili to bardziej topornie(czyt. przy opracowywaniu wnętrza Superki musiał być jakiś Niemiec). Ponadto sterowanie klimatyzacją mniej problematyczne było w przed FL ponieważ nie było problemów z zanikającymi ścieżkami na wyświetlaczach, więc w swojej pierwszej 164 doskonale wiedziałem jaką ustawiam temperaturę, czego nie mogę powiedzieć o Superce gdy nią jeździłem pierwszy rok. Masa przycisków na konsoli centralnej to cecha wspólna wszystkich 164 od 87 do 97 roku i naprawdę to mi się podoba. Podłokietniki były standardem, przez co jak wsiadłem do 156 to owego podłokietnika strasznie mi brakowało i tak mam w każdym aucie który nie jest w niego wyposażony.

 Alfa 166 ma mega ubogą deskę rozdzielczą, przesiadając się ze 164 miałem wrażenie że FIAT ma ma nie za idiotę, który lepiej, żeby za dużo nie wiedział bo jeszcze pojedzie przeszkadzać do ASO. Uroda…no ćóż…zajebista. Wszystko naprawdę zgrabnie wygląda i jest zrobione ze smakiem, ale na konsoli centralnej tkwi ta pomyłka…czyli ICS. OK, radia fabryczne wbudowane w konsole mają swoje zalety, ale nie wiem czym się kierował kretyn, który w 2004 roku ciągle oferował kaseciaka… którego nie w ząb nie idzie zastąpić, a problem jest tym większy, że w mojej 166 nie ma zmieniarki. Samo radio papy z dachu nie zrywa, a moja głowa jest pełna pomysłów jak wsadzić normalne radio nawet jeśli musiałbym przerabiać kostki w ICS i piłować otwór…

Prowadzenie


164 Super mam bardzo rozmiękczone, zamiast 16 calowych felg dałem 15ki, bo w sumie auto sporo jeździło po wrocławskich kocich łbach z asfaltowymi muldami. W zakrętach wstydu nie ma, ale czuć, że i silnik i skrzynia swoją słuszną wagę mają, więc nie poszalejecie. Przedliftowa 164 zaś prowadziła się naprawdę wybornie, auto tego kalibru łamało wręcz stereotypy, że limuzyna może być mocna, ale i tak nie nadaje się do szalenia w zakrętach. Górskie serpentyny nie wymagały mega redukcji bo jak wyżej wspomniałem 12ka zbierała się z „dołu”. Przy 166 do prowadzenia też nie ma zastrzeżeń, auto jest naprawdę przyklejone i ciężko jest je wyprowadzić z równowagi, zwłaszcza jak się ma 225/45R17. Wiadomo, silnik mniej elastyczny, ale wrażenia akustyczne przy wprowadzanej w obroty 24 zaworówce też są warte przeżycia i ciężkie do wymazania z pamięci. Choć jak już miałbym wybrać czy lepiej brzmi wolnossąca 12ka czy 24ka bez zawahania wskazałbym dwunastkę.
Co do Polskich realiów. Tutaj dostosowałem właśnie Superkę, w 166 dzwonie zębami a przy każdym uderzeniu kół o nierówną nawierzchnię nagle widzę przed oczami te uciekające złotówki… niestety zawiecha 166 jest nieporównywalnie droższa w utrzymaniu niż w 164.


164 i 166 w skali makro



Spójrzmy na oba auta bardziej ogólnie, już nie na konkretne egzemplarze. Osobiście 164 cenie sobie wyżej, nie dość, że w utrzymaniu i tak tańsze to i znacznie więcej radości dawały niż to robi 166. Do tego lepsze wykonanie i masa innych przemyślanych rozwiązań których teraz nie przytoczę, a widać je jak się już ową 164 ma, do tego napęd na obie osie dostępny był tylko w 1-6-4. 166 za to jest piękna, czy wolę przedliftową ze świńskimi oczami czy poliftową… osobiście wole FL, ale oba auta są znacznie piękniejsze od 164, ale gdy przypatrzeć się szczegółom, 164 zwyczajnie w mojej ocenie wychodzi lepiej. Wiadomo, że jak czyta to zwolennik silników wysokoprężnych to się zburzy, bo 164 miało VMa o kulturze pracy starego traktora, a 166 bądź co bądź miały jedne z lepszych diesli w klasie. I ja się z tym zgadzam, 166 w dzisiejszych czasach jest to bardziej racjonalny wybór i nie chodzi tylko o wersje wysokoprężne. Mnie do 166 zmusiły problemy z dostępnością części dla Alf z 90tych w ogóle, ale nie oznacza to, że zostałem zmuszony na siłę, 166 FL ma tyle uroku w sobie, że musiałem się przyzwyczaić, że podoba się nie tylko mnie, podczas gdy 164 to auto bardziej cichociemne  i mniej zwracające uwagę przechodniów….chyba, że pozwoli się oddychac V6tce. Co do dostępności części- na niektóre się czekało tydzień na inne nawet 2, gdy w zaufanym sklepie zapytałem o klamoty do 166 słyszałem takie terminy jak „na jutro” Na dziś” „na miejscu”…przerażony wtem odparłem -oo kuźwa skąd ten pośpiech?

Tak niestety umiera stara dobra Włoska motoryzacja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz