niedziela, 11 marca 2018

Sto trzydzieści jeden

Noc….szutrowa droga pośród lasu, gdzieś między drzewami odbija się tafla jeziora… 3 do końca…(to gaźnik..tam nie ma odcięcia) zmieniasz na 4, oprócz spadających obrotów i wycia skrzyni slyszysz… hopa, lewy 4, 200….widzisz wzniesienie, gaz… klasyczna trójbryłowa karoseria unosi się w powietrzu….przed Twoimi oczami wszystko dzieje się w zwolnionym tempie, adrenalina uderza do głowy … widzisz ten szpaler drzew zamykający się do lewej… nie wiesz nawet jaką masz prędkośc za to na obrotomierzu wartości coraz niższe…spadasz na koła…za mało obrotów, redukcja w dół wpadasz w lewy lekko zamiatając tyłem, kontrujesz kierownicą i ciśniesz gaz do dna, a świat przed tobą rozświetlają 4 halogeny po 100-200W jeden.

Szuter odbija się od podwozia, klatka trzeszczy zbliżasz się do ciasnego zakrętu w prawo, samochód wpada w podsterowny poślizg..kątem oka widzisz to drzewo na które jedziesz, ale instyntkownie zbijasz bieg w dól,….tylne Pirelli nałożone na magnezowe Cromodory zaczęły tracić przyczepność rzucając szutrem na wysokość metra, na wyprostowanych kołach lecąc bokiem auto zaczyna posłusznie jechać do przodu……. mijając owe drzewo na centymetry…prznajmniej tak Ci się wydaje, czterocylidnrowe rzędowe Lampredi i ta wyjąca skrzynia biegów Colotti rozdzierają ciszę pośród Fińskich lasów….

I tak poprzez następne odciniki specjalne wijące się wśród tysiąca jezior…. czy to asfaltowych serpentyn San Remo, śnieżnych zasp Szwecji, lodowatych serpentyn Monte Carlo, piaszczystych podłoży Safari, czy też ostrych kamieni rozgrzanej do czerwoności szutrowej „jezdzni” Rajdu Akropolu.


Fiat 131….  spójrzcie na niego…to nie Audi, ani żadne Subaru czy inne Alpine tudzież Mitsubishi, to właśnie FIAT zaczął sprzedawać cywilny samochód, który wygrywał w rajdach. Dosłownie. Nie był to jakis egzotyczny dziwoloąg, tylko auto dostępne w salonie.


Powiem Wam szczerze przemawia do mnie sylwetka tego auta. Mogę uważać, że Alfa Romeo Giulia Bertone, Montreal, czy 33 Stradale to kwintesencja piękności, ale ten kwadratowy, dwudrzwiowy sedan przemawia do mnie bardziej. Wóz ten przy przytoczonych przeze mnie Alfach wygląda ordynarnie, ale takie jest jego zadanie.

Lancia projektując Stratosa, czy 037 miała przed oczami wizję wygrywania rajdów. FIAT? Ciężko powiedzieć. Jako Abarth to właśnie 131 jest następcą Stratosa i trzeba przyznać, że nie przyniósł wstydu. Dominował w sezonach 1977, 1978 i 1980 w Grupie 4. Za kierownicą 131 zasiadali Markku Alen, Walter Rohrl, Sandro Munari, Timo Salonen, Attillo Bettega i Michele Mouton. Wymienieni przeze mnie kierowcy walnie przyczynili się do wygrania 20 rajdów tworząc przy tym kult, wokół tego…




....według założeń….



Rodzinnego auta.


Występował jako klasyczny 4 drzwiowy sedan, 5 drzwiowe kombi, czy też właśnie wyczynowe 2 drzwiowe pudło na kołach. Produkowali to lat 10 od 1974 roku na całym świecie- Mirafriori Torino, Bogota w Kolumbii, Jakarta w Indonezji, Casablanca w Maroku, Warszawa-Żerań, czy też w Barcelonie w fabryce .. Seata.


Samochód ten w latach 70tych robił istną furrorę, a w rzeczywistości PRL był niemal zjawiskowy. Ot mój ojciec przytoczył opowieść z jednego z zakładów pracy jak jego kolega chwalił się na dziale, że mył zajebistą furę….wycierał jej karoserię gąbką…a nawet nie miał zaszczytu się nią przejechać. Chodziło właśnie o 131 Mirafiori. Jeśli chodzi o silniki mieliśmy tu proste OHV 1.3, 1.6, czy dwuwałkowe 1.8-2.0.



Były też wersje wysokoprężne z silnikami 2.0 i 2.5, ale to gdzieś dopiero od 1978…



 "Dopiero"… dziś jak znajdziecie jakis egzemplarz w stanie ogólnym trzymającym się kupy to już jest mega fart bez względu czy to Mirafiori 1300, czy Supermirafiori 2000, o Volumetrico Abarth nie wspominając.



Zawieszenie z przodu to kolumny McPherson, z tyłu mieliśmy klasyczną oś z wahaczami wzdłużnymi i drązkami Panharda. Najcięższe 131 to wersje 2500D, które ważyły 1275kg, a najlżejsze to te 1300OHV o masie 950 kg.


Za kałużą 131 były również sprzedawane, pod nazwą Brava. Przy czym miały one silniki 1.8 i 2.0 OHV. Z innych ciekawostek powstała też Hybryda (tak Panie i Panowie, hybrydy powstawały już dużo dawniej, nie mówiąc o autach elektrycznych które montowano już w latach 20tych XX wieku), silnik w owej to znana ze sto dwudziestki siódemki – 903ccm napędzająca 24kW silnik elektryczny. W którym to roku było? W 1980, dla niedowiarków sprawdźcie sobie Fiat 131 Ibrido.

Generalnym problemem 131 była … (bo „jest” cięzko uznać za obowiązujace dzisiaj)….korozja… Wszechogarniające i obecne rude szmacisko, które ogarniało cały samochód lepiej niż Małysz skoki narciarskie. Jeśli chcecie 131 to musicie szukać we Włoszech…jak jakaś jest w Polsce to musi być konkretnie zabezpieczona przez samego użytkownika, co by on sam nie zdzierał paznokci po każdej zimie, z resztą jesli jest jakiś egzemplarz w PL (a są) to są one utrzymywane przez takich jak ja masochistów…z innymi niż mam ja, zboczeniem. Zaiste zacny jest ten wóz, w latach 70tych to jeden z lepszych samochodów, ale do dziś wytrwały egzemplarze, o które dbały całe pokolenia.


Mechanicznie te samochody nie mają sobie nic do zarzucenia, czy to OHV, czy kultowe już Lampredi, czy to na ręcznej 5tce, 4ce, czy automatycznej 3ce jeżdżą i działają…póki cała buda się nie przełamie i nie oprze o wał napędowy (tak…ten Fiat ma napęd na tył).


Wyścigowa wersja 131 Rally została wyprodukowana w 400 egzemplarzach. Wersja cywilna osiągała 138 KM, wyczynowa z wtryskiem Kugelfischera 240 KM. Jeśli chodzi o malowanie fabrycznych wersji to te z lat 1975-77 nosiły kolory granatowo-żółte Olio Fiat, w 1978 dopiero pojawiła się ta najbardziej rozpoznawalna barwa- biało zielona Alitalia. Każde inne malowanie to zespoły niefabryczne korzystające z pojazdów Fiata.

Mógłbym się tu rozpisywać o tym jakie wersje kiedy powstały, czym się charakteryzowały z wyglądu i jak były wyposażone…, ale kuźwa po co? Skoro do dzisiejszych czasów dożyły nieliczne egzemplarze, gdzie nawet te najuboższe są postrzegane jako rodzynki.

Sto trzydzieści jedynek wyprodukowano dokładnie w 1 513 800 egzemplarzach. Większością z nich pewnie już się goliliśmy, wielokrotnie, co dalej nie zmienia faktu, że jest to w pewnym sensie kamień milowy motoryzacji. Ot wóz cywilny, który nie wiele różnił się optycznie od swojego rajdowego odpowiednika. Owszem..Abarth miał poszerzenia, mechanicznie to zupełnie inna bajka, ale  Lancer Evo czy Impreza 22B STI w wersjach wyczynowych też mocno odstają od swoich cywilnych odpowiedników.

Dziś dużo łatwiej o 131 w wersji…komputerowej. Czy to jako modyfikacja do Racera, czy jako oficjalnie dostępny wóz w grach Colin Dirt, czy Dirt Rally. W rzeczywistości wozy te są na wymarciu, choć sam widywałem 131ki we Francji i we Włoszech. Po dziś dzień robią mi galarete z mózgu, mimo, że ich sylwetka trąci ostro poprzednimi epokami motoryzacji.

W dzisziejszych czasach łatwiej o Citroena BX, niż o 131. Stając przy wyborze, czy wolę BX GTI czy 131 Mirafiori 1300 miałbym straszny dylemat…wziąć żelazko o mocy 160KM z 1.9 na hydropneumatyce. czy starą OHV 65KM…ale powiem wam szczerze, moja słabość do Włoszczyzny chyba wzięła by górę, mimo dostępności części, fachowców i jakości blachy…. i to już w sumie powinno dać Wam do myślenia jaki jest mój stosunek do tego modelu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz